Jak wygląda proptrading od środka? Praca tradera akcji NYSE/NASDAQ.

Szeroko rozumiany trading staje się coraz popularniejszy, wcześniej poprzez forex, teraz głównie przez kryptowaluty. Handlem spółkami z Nyse/Nasdaq trudni się w Polsce zaledwie kilka biur proptradingowych – można policzyć na palcach jednej ręki, a w nich pracuje łącznie kilkadziesiąt osób. Daleko im do open space’ów znanych z filmów na ten temat. Jak wygląda praca w trading roomie?

O idei proptradingu pisałem już wcześniej.

Traderzy to ciekawi ludzie, nierzadko z interesującą przeszłością, dla których nie jest to pierwsza praca. Krzysztof wcześniej pracował w handlu, drugi zawodowo grał w… pokera, a Robert, który dopiero się uczy w pokoju obok na symulatorze, wiele lat pracował w biurze maklerskim. Mój przypadek jest podobny – po latach pracy na etacie w banku i prowadzenia własnej firmy, postanowiłem w końcu zrobić to co chciałem robić od dawna.

Jak wygląda dzień z życia tradera „od środka”? Odkryję kulisy pracy trading room’u, z którym na co dzień współpracuje.

Zawodowy trader zajmuje się przede wszystkim handlem akcjami, wykonuje nawet kilkaset transakcji dziennie na różnych spółkach, zbierając po kilka czy kilkanaście centów ruchu ceny. Duży obrót na niewielkiej marży. Wbrew temu, co się czyta w sieci, do skutecznego handlu wystarczą spokojnie dwa – trzy monitory – więcej i tak nie jesteśmy w stanie ogarnąć przy dynamicznie zmieniającym się rynku. Osobny monitor może służyć raczej do skanera spółek lub innych narzędzi wspomagających.

15:00 start!

Dzień pracy zaczynamy mniej więcej w okolicach godziny 15:00. To dobrze i nie, ponieważ żyje się w nieco przesuniętej strefie czasowej – kiedy my kończymy pracę, niektórzy kładą się już spać. Przekonałem się, że praca w trybie popołudniowym ma też bardzo wiele zalet – wiele spraw można załatwić do południa szybciej i sprawniej. Pół godziny do sesji wystarczy, aby zorientować się, co jest ważne danego dnia, a także przejrzeć newsy i skaner w premarkecie w poszukiwaniu pierwszych spółek do gry. Właściwe dobieranie tickerów do gry następuje już po starcie sesji o 15.30, kiedy zaczynają się generować listy spółek według ustalonych parametrów. Pierwsze minuty to często wiele okazji do wzięcia dobrego trade, ale także szereg zagrożeń – rynek jest niestabilny, cena zmienia się gwałtownie, poziomy ceny są nieczytelne, bywa, że nie ma dobrych setupów do wejścia w rynek, spread szeroki, ryzyko transakcji duże. Każdy dzień pod tym względem jest inny – często początek sesji nie jest tak istotny, bo sesja trwa 6,5 godziny. To wystarczająco dużo czasu na handlowanie. Innym razem najlepsze okazje inwestycyjne mają miejsce w pierwszym kwadransie. Każdy z traderów to także odmienny styl gry. Kiedy jeden kończy dzień pracy po kwadransie, inny dopiero wchodzi do gry. Po kilkudziesięciu minutach rynek się uspokaja.

Przytulny trading room Seven Points Capital w in Fort Lauderdale, źródło: https://twitter.com/CiocanaTrader/status/1636488102523879424/photo/1

18:00 lunch time

W okolicach południa czasu amerykańskiego traderzy udają się na przerwę, co potocznie nazywa się 'lunch time’m’. Wolumen i dynamika rynku bardzo wyraźnie spadają i rozpoczyna się faza konsolidacji. Jednakże z uwagi na mniejszy wolumen, cena staje się bardziej przewidywalna, tape reading jest czytelniejszy – przy dobrym rynku da się „złapać” niejedną okazję. W tej fazie sesji nieco łatwiej o nieznaczne wybicia z konsolidacji, a wsparcia czy opory często są zagrane co do centa. Dla traderów z biura to również czas na złapanie oddechu i „przewietrzenie” głowy przed końcową fazą sesji i czas, aby przejrzeć skaner w poszukiwaniach spółek do handlu na koniec sesji. Nie da się siedzieć cały czas przy komputerze.

21:30 finał dnia

Nie jest to regułą, ale ostatnia godzina lub nawet minuty handlu budują bilans całego dnia. Mniej więcej od 21:00 naszego czasu rozpoczyna się faza zamknięcia, na rynek wraca wolumen, szerszy zakres ruchów, wzmaga się ilość setupów i transakcji. Ceny wybijają z konsolidacji tworząc nowe trendy. Im bliżej końca, tym więcej emocji – niektóre nie nadają się do cytowania. Przy dobrej końcówce można znacznie poprawić wynik – „wyjść” ze straty czy dołożyć trochę nowych dolarów do tych już zarobionych. Można również wszystko stracić – system działa w dwie strony. Najbardziej doświadczeni traderzy zamykają pozycje w ostatnich sekundach sesji. Godzina 22:00 oznacza dla nas koniec pracy – można iść do domu. I tak od poniedziałku do piątku, za wyjątkiem dni wolnych od sesji w Stanach Zjednoczonych.

Praca w trading roomie jest specyficzna i trochę nietypowa jak na nasze polskie standardy. Gra muzyka, a w fazie skupienia nie rozmawia się o głupotach, tylko zarabia pieniądze. Przeważa zdecydowanie męskie towarzystwo. Trading to emocje, co wiąże się z cytowaniem całego słownika wyrazów powszechnie budzących zastrzeżenia obyczajowe i moralne. Trading room to nie korporacja, zespół jest mały i zgrany, ale każdy pracuje na swój wynik osobno. W tej branży nikt nie mierzy Cię ilością monitorów, czy tego, jaką masz wiedzę o rynku. Trading to przede wszystkim zarabianie pieniędzy – strategia jest dowolna – byle skuteczna i bezpieczna.

Similar Posts